"Chlebowski gate"?

Chlebowski w mediach kręci i kombinuje jak koń pod górę. Ale Dolnoślązacy wiedzą, że kręcił już jako młody student: na Akademii Rolniczej, gdzie studiował, sfałszował ocenę i podpis w indeksie. Musiał z tego powodu pisać egzamin komisyjny, podczas którego zresztą złapano go na ściąganiu. Zapewne dlatego, że nieszczęścia chodzą parami.

 

No cóż, od rzemyczka do koziczka...

 

                                                                                         ***

 

Półtora dnia od czasu wybuchu "afery hazardowej" odnalazł się premier Tusk. Dotychczas zawsze, także na początku "Chlebowski gate", premier znikał jak kamfora. Kiedy była afera, "wtopa" - szef rządu znikał, bo mu doradcy doradzali, aby nie było go wtedy, gdy dzieje się coś złego, bo to - olaboga - mogłoby wpłynąć na jego wizerunek. Donald pojawił się, surowo karząc autora "Chlebowski gate" -  w myśl zasady, iż źli bojarowie, ale car dobry.

 

O winie szefa Klubu Parlamentarnego PO rozstrzygnie zapewne sąd, natomiast jest pewne, że gra w tę ruletkę będzie go politycznie bardzo drogo kosztować. Pewnie nie obejdzie się bez łez - polityk PO miał chlipać, gdy nie wszedł do rządu Tuska, teraz zapewne też będzie beksą, jak pożegna się z fotelem przewodniczącego KP PO.