Seremet jak Jaskiernia?

Tak się czasami zastanawiam, dlaczego w Polsce brakuje ludzi, którzy obejmując jakieś wysokie państwowe stanowisko nagle poczuliby misję i chęć oczyszczenia tej naszej stajni Augiasza?

Dlaczego ciągle mamy do czynienia z selekcją negatywną i zamiast ludzi mądrych i odważnych, wysokie stanowiska obsadzają ludzie mali, dyspozycyjni, pozbawieni charakteru, moralnego kręgosłupa i własnego zdania?

Czy przestraszyły ich przykłady takich urzędników jak Michał Falzmann czy Walerian Pańko, którzy za zbyt poważne potraktowanie swoich obowiązków zeszli z tego świata?

Jeżeli tak, to po co podejmują się pracy na wysokich stanowiskach skoro boją się zrobić cokolwiek dobrego dla Polski?

Pytanie czysto retoryczne. Decyduje kasa, karierowiczostwo, zlecone zadania osłaniania tego szemranego establishmentu III RP.

Takim człowiekiem, z którym wielu naiwnych wiązało jakieś nadzieje był Prokurator Generalny, Andrzej Seremet.

Byli i tacy, którzy wierzyli, że tak wysokie i wydawałoby się niezależne stanowisko może wyzwolić w nim wielką odwagę i niczym włoski sędzia Giovanni Falcone, który wydał bezwzględna wojnę mafii, zacznie on uzdrawiać polską prokuraturę i walczyć z przestępczością na serio bez oglądania się na czyjąś przynależność partyjną czy wysoką pozycję na salonach tego PRL-bis.

Niestety dość szybko dotarło do naszej świadomości, że nie ma tu mowy o żadnym polskim Giovanni Falcone, a Andrzej Seremet przejdzie do historii najprawdopodobniej, jako drugi Jerzy Jaskiernia.

Kolejny facet na wysokim urzędzie bez kręgosłupa z ustami pełnymi wyświechtanych i znanych nam od lat frazesów i prawniczych śliskich formułek, za którymi widzimy człowieka, który nigdy salonowi III RP się nie narazi i będzie trwał do końca swojej kadencji poprawny politycznie i tchórzliwie zamykający oczy na patologie zżerające Polskę.

Jerzy Jaskiernia obejmując funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego doprowadził do ostatecznego ukręcenia łba aferze postkomunistów z tak zwaną „moskiewską pożyczką”.

Kto mi wskaże jakieś poważne demokratyczne państwo na świecie gdzie zupełnie legalnie i bez przeszkód może działać na politycznej scenie partia, o której powszechnie wiadomo, że już po tak zwanej transformacji ustrojowej korzystała z pomocy finansowej wrogiego mocarstwa?

Przecież to zaufani Kremla, Mieczysław Rakowski i Leszek Miller potajemnie od Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego przyjmowali pieniądze pochodzące na dodatek ze środków KGB. Taka partia w normalnym i poważnym państwie musiałaby zostać zdelegalizowana i słusznie posądzona o agenturalność.

Teraz zadaję sobie pytanie, komu mam wierzyć? Mariuszowi Kamińskiemu, byłemu szefowi CBA, człowiekowi, któremu nieuczciwości i barku zasad nie są w stanie udowodnić nawet najzacieklejsi wrogowie. Wszyscy dziennikarze, którzy osobiście go znają gryzą się czasami w język znając uczciwość, ideowość i bezkompromisowość tego człowieka. Mariusz Kamiński, jako działacz NZS czy Ligi Republikańskiej nigdy nie zmieniał swoich poglądów i ma życiorys polityczny czysty jak łza.

Po drugiej stronie mam prokuratora Seremeta i znanego mi z afery hazardowej posła Drzewieckiego, którego przyjacielem jest skazany prawomocnym wyrokiem za korupcję biznesmen z branży hazardowej Sobiesiak i którego obciążają tacy mafiosi jak „Broda” czy „Waluś”..

Do jakich wniosków dojdzie kierujący się zdrowym rozsądkiem człowiek, słysząc, że były skarbnik Platformy Obywatelskiej miał konszachty z mafią i jej pieniędzmi finansował swoja partię?

Ja nie mam żadnych problemów ze wskazaniem tego, kto według mnie mówi prawdę w tej sprawie.

Wniosek jest jeszcze jeden.

Najbardziej lansowanymi przez wiodące media III RP są partie polityczne, z których jedna korzystała z pieniędzy KGB, a druga z brudnych pieniędzy mafii.

Jeżeli byśmy teraz prześledzili genezę powstania owych wspierających PO i SLD mediów i to, kim są ich właściciele to możemy dojść do wniosku, że Polska demokracja to ustrój dla wystrychniętych na dudka milionów polskich naiwnych i oszukanych obywateli.

Zauważmy ile już głośnych nazwisk i politycznych karier umierało medialnie z chwilą, kiedy nie udało im ponownie załapać się do parlamentu. Pokryci kurzem zapomnienia odeszli w cień i polityczny oraz medialny świat o nich zapomniał.

Jak to się dzieje, że ten zdawałoby się logiczny mechanizm nie działa, jeśli chodzi o Leszka Millera czy Józefa Oleksego? Dlaczego komunistyczne mamuty takie jak Ciosek czy Dziewulski ciągle są przez media odgrzebywane i przedstawiane, jako najlepsi eksperci od Rosji czy walki z terroryzmem?

Jak to możliwe, że po 22 latach od transformacji, komunistyczny propagandysta Pastusiak nadal rozchwytywany jest przez wiodące media, jako „wybitny amerykanista”?

Komu zależy na tym, aby za plecami takich ludzi jak Napieralski czy Olejniczak znowu do sejmu wrócili byli komunistycznie sekretarze PZPR?

Przecież widać ewidentnie, że po aferze Rywina ci wystrugani naprędce młodzi lewicowi liderzy pełnią role znanych nam z biegów długodystansowych zajęcy, czy rozprowadzających w kolarstwie, których zadaniem jest ciągnięcie za swoimi plecami lub wiezienie na kole tych, którzy tak na prawdę będą później rozdawać karty.

Pamiętajmy, że wcale nie jest wykluczone, że za zasłoną moherowej klaty Olejniczaka, lewicowca o urodzie weneckiego gondoliera czy „ludzkiego” Grzesia Napieralskiego rozdającego o 6 rano jabłka klasie robotniczej do parlamentu mogą wejść nieodnalezieni do dziś przez służby III RP ruscy agenci: Olin, Minim i Kat.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (22/2011)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jermar

06-06-2011 [13:14] - Jermar (niezweryfikowany) | Link:

Gdy dowiedziałem się, że Seremet i Zalewski zostali wytypowani przez PO z 15. kandydujących już byłem pewny, że to miernoty jak ich mocodawcy. Wśród kandydujących było rzeczywiście kilku wybitnych prawników. Zupełnie nie rozumiem tego, że PiS nie akcentuje tego, że mamy zależnego prokuratora generalnego. Do społeczeństwa dociera non stop głos o niezależności Seremeta, co jest zwyczajnym nieporozumieniem.

Obrazek użytkownika Jawa

06-06-2011 [15:46] - Jawa (niezweryfikowany) | Link:

ale skonczyły się one w momencie rozpoczęcia dochodzenia w sprawie katastrofy smoleńskiej

Obrazek użytkownika allisson

06-06-2011 [19:54] - allisson (niezweryfikowany) | Link:

Masz racje,tak to byl ten moment

Obrazek użytkownika nemo

06-06-2011 [19:56] - nemo (niezweryfikowany) | Link:

Rzut oka na faceta ze zdjęcia powyżej, mówi wszystko.Taki gośc jest" niezależnym Prok. Generalnym".Moim zdaniem facet ma problemy z samodzielnym zawiązaniem sznurówek.ŚP.Prezydent L.Kaczyński oczywiście dostał do wyboru syf albo nic.

Obrazek użytkownika Gość

06-06-2011 [22:06] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Pan Seremet przedtem był sędzią. Czy raptem zmienił sie tak dalece, czy też obecne cechy charakteru prezentował już wcześ
niej?

Obrazek użytkownika cogito

07-06-2011 [08:30] - cogito (niezweryfikowany) | Link:

Miał szanse na to być stać się kimś wybitnym.Zapisac w historii. Nie skorzystał z niej. Wybrał opcje bycia miernym, biernym ale wiernym. Czemu, komu i czy było warto Panie Prokuratorze? Może jeszcze nie wszystko stracone. Może można jeszcze pozbierać się i ten bajzel wokół i zrobić coś dobrego. Dla Polski i dla siebie przy okazji. Wybór należny do Pana.