Wizyta Bracka Obamy w Polsce

Piszę w trakcie przemówienia prezydenta Obamy w parlamencie brytyjskim.
Niestety, jak dotąd nie wysłuchałem niczego przełomowego poza ogólnikowymi, grzecznościowymi frazesami. Może dalej będzie lepiej, jednak te nieliczne konkrety raczej mnie zaniepokoiły. Wpakowanie do jednego worka kierunków rozwojowych Chin, Indii i Brazylii świadczy nie tyle o braku orientacji ile o robieniu dobrej miny do złej gry. Nie sądzę bowiem, że Obama przy wszystkich swoich brakach nie orientował się, w jakim kierunku zmierzają Chiny i nie jest to kierunek na rozwój pokojowej współegzystencji narodów, szerzenia dobrobytu i demokracji.

Ale z Chinami trzeba się liczyć, bo mają spory pakiet amerykańskich obligacji i mogą zrobić psikusa obecnej administracji amerykańskiej.

Pomimo górnych frazesów na temat tworzenia nowych perspektyw rozwojowych dla ludzkości ten zwrot obnażył całą miałkość prezydentury Obamy. Ugina się ona przed Chinami, przed Rosją, która już dawno straciła swoje atuty z czasów zimnej wojny, a niewykluczone, że i przed Niemcami. Jest wprawdzie jeszcze czas ażeby nadrobić straty, ale jest go coraz mniej, a ponadto mimo niewątpliwie kolosalnej przewagi militarnej Stanów Zjednoczonych, nie tylko nad ewentualnymi konkurentami do światowego przewodnictwa, ale praktycznie nad całą resztą świata, amerykańska pozycja gospodarcza kurczy się gwałtownie. Jeszcze przed paru laty stanowiła ona jedną trzecią światowego dorobku, obecnie jest to już tylko poniżej jednej czwartej.

Nie to jednak decyduje o roli USA, ale przede wszystkim wola działania i umiejętność wyciągania wniosków z rozlicznych błędów popełnianych przez amerykańską administrację, szczególnie w wydaniu partii demokratycznej.

Amerykanie z własnej woli przegrali pokój po zwycięskiej I i II Wojnie Światowej, a ostatnio w Iraku, zrezygnowali ze zwycięstwa w Korei i Wietnamie, nie umieją sobie poradzić ani na Bliskim Wschodzie ani w Iranie itd.

Zdolności imperialne trzeba mieć we krwi, albo się ich uczyć pracowicie. Rzymianie potrafili stworzyć PAX Romana na całym ówczesnym świecie zawdzięczając nie tylko swoim legionom, ale głównie zdolnościom tworzenia „przyjaciół Rzymu”, nie narzucali swego ustroju, obcych bogów włączali do swego panteonu i potrafili znakomicie zorganizować warunki dla ożywienia wymiany międzynarodowej. Dlatego też ich imperium przetrwało niemal całe milenium. We współczesnym świecie jedynie Anglicy potrafili stworzyć trwalsze imperium na zasadzie dzielenia i rządzenia. I tak gdyby to Anglicy wygrali wojnę z Husajnem to nie usiłowaliby narzucać swego „najdoskonalszego” systemu demokracji, całkowicie obcego tamtemu ludowi, a raczej tamtym ludom. Podzieliby Irak przynajmniej na trzy części – szyicką, sunnicką i kurdyjską wykorzystując wzajemne antagonizmy i zbierając profity.

Wydaje się, że głównym celem europejskiej wizyty Obamy jest chęć przywrócenia osłabionych ostatnio z jego własnej winy ścisłej współpracy z Wielką Brytanią, reszta jest chyba tylko dodatkiem do niezbyt jeszcze skrystalizowanej polityki w stosunku do Rosji i jej wpływów w Europie. Największą zagadką jest stosunek do Niemiec, który musi być ułożony według wymagań dwóch poprzednich układów.

Polska w tej konfiguracji praktycznie nie istnieje, ale nie musi być całkowicie pomijana, na wszelki wypadek będzie dobrze wygłosić parę komplementów, wspomnieć o nieśmiertelnym temacie wiz itp.

Polska nie ma najmniejszego powodu do wspierania prezydentury Obamy, natomiast powinna podkreślać, jaki jest stan wzajemnych zobowiązań.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to obecni reprezentanci Polski wpłynęli na poziom naszych notowań za oceanem i nie należy spodziewać się jakiejś zasadniczej zmiany w jej postawie.