Wałęsa, czyli wszystko na sprzedaż

Prezydent był łaskaw powiedzieć, że nie walczyłem o wolną Polskę. Jasne. Wiadomo, że o wolność walczył wyłącznie Wałęsa. Dzwonią do mnie oburzeni koledzy z podziemia. Dajcie spokój. Jeżeli Wałęsa gumką wytarł z najnowszej historii Polski Annę Walentynowicz czy Andrzeja Gwiazdę, to tarmoszenie mnie traktuję jako drobiazg. Wałęsa uważa, że ma monopol na walkę o wolność. Szkoda, że tak sam z siebie niszczy własny mit. A kiedyś - gdy mnie w stanie wojennym przymykano na 48 godzin, robiono rewizje, skazywano na kolegia itp. normalne w tym czasie rzeczy - uważaliśmy, że Lech Wałęsa to taki współczesny Robin Hood, którego nie sposób zabić. Nie przyszło nam wtedy do głowy, że Robin Hood z Gdańska może... popełnić samobójstwo. No i właśnie to, od kilku już lat, robi.

 

Od ataków Wałęsy na mnie znacznie ważniejsze było dzisiaj co innego: uczestniczyłem w inauguracji nowego, wspaniałego stadionu żużlowego w Toruniu. Stadion - klasa światowa, na 15 tys. widzów, ładna architektura, świetna, znająca się na speedwayu publiczność. No i Toruń wygrał na oficjalne "urodziny" stadionu z Lesznem, jak na mistrza Polski przystało.

 

                                                                                         ***

 

"3 Maj, 3 Maj - dla Polaków błogi raj" - mówią słowa starej, polskiej pieśni. Ba, także czas zgody... Oto dziś na uroczystościach 3-Majowych w Bydgoszczy siedziałem obok... posła Wojciecha Mojzesowicza. Cóż, 3 Maja łączy ludzi...

 

                                                                                         ***

 

PS: Wałęsa przyznał, że... wziął pieniądze za swój udział w kongresie internacjonalistycznej partii Libertas. Zdaje się, że trafiłem pana prezydenta w splot słoneczny. A przynajmniej w jego "piętę Achillesa".

Mojej skromnej osobie poświęcił uwagę były prezydent, a obecny euroentuzjasta i eurosceptyk w jednej osobie (dwa w jednym niczym w reklamie pewnego szamponu) Lech Wałęsa. Wolałbym co prawda, aby mówił o polskich stoczniach, ale widać dla Wałęsy ważniejszy jest Czarnecki niż jego dawny zakład pracy.